Opinie i nagrody
Cześć,
Jestem jedną z tych osób, która śmiała się z opowiadań pana kierowcy o swoich koniach :) Piszę dlatego, bo chcę Ci powiedzieć, że jesteś jedną z niewielu osób jakie znam, które potrafią mówić o rzeczach ważnych prosto i pięknie trafiając przy tym do ludzi. Pojechałam na tę pielgrzymkę dzięki największemu jak dotąd fartowi w moim życiu. Muszę przyznać, że przed tym wszystkim co się ostatnio stało żyłam jakby trochę w letargu. Tzn. chodziłam co tydzień do kościoła, modliłam się codziennie, zawsze byłam na błoniach czy pod kurią gdy Papież przyjeżdzał, starałam się być wobec ludzi ok... ale z drugiej strony robilam to wszystko trochę z przyzwyczajenia, trochę ze strachu przed konsekwecjami, nie wkładałam w to wszystko siebie. Uważałam, że ogólnie wszystko jestem w porządku. Teraz może nie zmieniłam się jakoś diametralnie, ale skorygowałam kurs, pogłębiłam i chcę, żeby wszystko co robię było w porządku nie "ogólnie" ale "zawsze". Życie i śmierć Ojca Świętego są dowodem na to, że jest to możliwe. Nie wiem co z tego postanowienia wyjdzie, ale będę sie starać. Ogólnie w ludziach coś się obudziło, te wszystkie marsze, spotkania to nie tylko manifestacja wiary ale także chęć bycia z innymi, ktorzy myślą i czują to, co my. Czujemy się wtedy utwierdzeni w tym,ze dobro w ludziach nie zginęło a chrześcijaństwo nie jest przeżytkiem. Cieszę się, że byłam na tej pielgrzymce również dlatego właśnie, że mogłam poznać wielu ludzi, którzy nie chodzą z wielkim krzyżem na szyi a są dobrzy, głęboko wierzący i można się z nimi pośmiać z opowiadań o Mercedesie. Zdałam sobie sprawę, że bycie właśnie takim jest czymś naturalnym i nie jest to wcale przeżytek jak może się wydawać na codzień (bo dobro zawsze jakoś trudniej zauważyć). Kończąc tę moją epistołę chciałam Ci podziękować za niezapomniane chwile w autokarze i Rzymie. Gdybyś miał w planach jeszcze jakieś eskapady to napisz proszę (bo tak w ogóle to ja okropnie lubię poznawać świat a w takiej atmosferze, to już w ogóle... :) Za tydzień mam maturę, przedtem się potwornie bałam, a teraz wiem, że Bóg jest przy mnie i będzie dobrze cokolwiek się stanie, bo On wie najlepiej. Teraz dopiero w to wierzę. Sorry za to przydługawe wypracowanie, jeszcze raz dzęki :)
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego